niedziela, 18 sierpnia 2013

Miłość nie umiera o niej czasami na siłę próbujemy zapomnieć ale się nie da.

Jestem w Polsce od tygodnia. Dziś jest mecz Polska- Anglia. Z przyjemnością obejrzę. Od rana krzątam się po domu. Rodzice wyjechali na weekend do znajomych. Jestem sama i się okropnie nudzę. Postanowiłam zadzwonić do koleżanki, a właściwie przyjaciółki z dawnych lat. Wybrałam jej numer i po kilku sygnałach odebrała. Okazało się, że jest w Krakowie. Zaprosiłam ja do mnie na mecz. Patrycja tak jak ja, Natka i Kinga interesuje się piłką nożną. O 20:00 Patka przyszła. Na stole królowało piwo no i popcorn. Pierwszą połowę bronił Tytoń,  a następną Wojtek. Zaczęto strzelać rzuty karne. Byłam dumna z mojego byłego, gdyż nie przepuścił ani jednego gola. Tym samym nasi chłopcy wygrali to spotkanie. Na koniec Wojtek pokazał serduszko. To było słodkie. Chwilę po meczu był wywiad z Szczęsnym.
-Świetnie pan bronił. Co było powodem zadowolenia pana na meczu?
-Wydarzenia minionych dni.
-Widać, że bardzo przyjemne. Dla kogo było to serce?
-Dla najpiękniejszej kobiety na świecie.
-Co mamy tym rozumieć?
-Kamila to dla ciebie.
-Dziękujemy za wywiad.
-Proszę.
Chwilę gadałam jeszcze z przyjaciółką i się pożegnałyśmy. Byłam padnięta. Bardzo się cieszyłam z wygranej i z serduszka. Kiedy już chciałam odplynąć w krainę Morfeusza dostałam SMS-a.
-Mam nadzieję,że nie obudziłem Cię. Oglądałaś mecz?W.-
-Tak oglądałam.-
-I jakie wrażenia.-
-Świetnie broniłeś i widać było że reszta się bardzo stara.-
-Oglądałaś wywiad?-
-Tak-
-I co ty na to?-
-Co to za Kamila?-
-Hah zastanów się.-
-No nie wiem.-
-To ty kochanie.-
-Kochanie czy ja o czymś nie wiem?
-A niby o czym kochanie?-
-Kiedy my do siebie wróciliśmy?-
-No jeszcze nie, ale nawet teraz możemy, kochanie.-
-Skoro do siebie nie wróciliśmy to dlaczego nazywasz mnie: kochanie?-
-Bo Cie kocham, kochanie.-
-Aha kochanie. Dobra pa. Miłej zabawy.-
-Przesyłam całuski kochanie. Impreza bez ciebie nie jest udana. Miłych snów.-
Już nie odpisałam. Zasnęłam. Obudziłam się o 10. Ubrałam się i wyszykowałam na podbój galerii. Jadąc autem przyglądałam się miastu. Można powiedzieć, że buszowałam pośród sklepów. Kiedy wracałam było już ciemno. W powietrzu unosiła się mgła ograniczająca pole widzenia. Zwolniłam. Zauważyłam samochód jadący wprost na mnie, ale było już za późno aby cokolwiek zrobić. Uderzył we mnie. Poczułam ból, a potem straciłam przytomność.
Oczami Wojtka
Z imprezy wróciłem o 23. Nie miałem ochoty na zabawę. Szybko się wykąpałem i poszedłem spać. Wstałam o godzinie 8. Zjadłem śniadanie i zacząłem oglądać TV. O 21.00 zadzwonił mi telefon.
-Dobry wieczór. Dzwonię ze szpitala w sprawie pani Kamili.
-Boże co z nią?
-Miała wypadek samochodowy. Z panem kontaktowała się ostatnio więc do pana zadzwoniliśmy.
-To dobrze. Jutro będę.
-Dobrze. Dobranoc.
Rozłączył się.  W głowie malowały mi się najczerniejsze scenariusze. Spakowałem potrzebne ciuchy i zasnąłem. Rano obudził mnie budzik. Szybko doprowadziłem się do porządku i pojechałem do Krakowa. Kilka godzin później byłem już na miejscu. Dowiedziałem się gdzie leży moja ukochana. Wszedłam do jej pokoju. Spała. Widać było, że jest wykończona. Bez makijażu wyglądała równie pięknie jak z nim. Usiadłem koło jej łóżka i chwyciłem za rękę. Nie panowałem nad łzami. Same wydobywały się z moich oczu. Mogłem ją stracić na zawsze. Nie zobaczyć nigdy więcej. Nie poczuć jej w swoich ramionach i nie móc przytulić w trudnych chwilach. Nie mógłbym się cieszyć żadną wygraną gdyby jej nie było. Kiedy się tak użalałem poczułem jak ściska moją dłoń.
-Dlaczego płaczesz?
-Bałem się, że cię stracę.
-Nie martw się jestem tu.
-Tak mało brakowało.
-Ale zabrakło.
-Kami kocham cię.
-Wojtek.
-Tak?
-Ja też cię kocham.
-Powiedziałaś, że mnie kochasz?
-Tak, kocham cię.
-Nawet nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą.
-Wojtek.
-Hym.
-Przytul mnie.
-Wedle rozkazu.
Przytuliłem ją. Nie mogę uwierzyć powiedziała, że mnie kocha. Szanse żeby do siebie wrócić powiększają się.Kiedy się odsuwaliśmy od siebie pocałowałem ją delikatnie w usta. Chwilę później do sali wszedł lekarz. Powiedział, że Kamila może wracać już do domu. Pomogłem jej się spakować i pojechaliśmy do jej domu. Kiedy byliśmy na miejscu Kami usiadła koło mnie na kanapie i się przytuliła. Oglądaliśmy film. Nie był za ciekawy. Pod koniec moja była zasnęła. Delikatnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do jej sypialni. Kładąc ją na łóżku nie puściła mnie więc się koło niej położyłem. Chwilę później odpłynąłem. Kiedy wstałem Kami jeszcze spała. Pocałowałem ją w policzek i się obudziła.
-Już nie śpisz?
-Nie. Która jest godzina?
-19.56
-Wojtek zimno mi.
-Chodź tu do mnie.
Przytuliliśmy się tak jak kiedyś. Patrzyliśmy sobie w oczy. Nasze twarze się przybliżaly, ale usłyszeliśy otwierające się drzwi frontowe. Kami wstała.
-Wojtek to moi rodzice.
-I co w związku z tym.
-Głupio się czuję.
-Nie przesadzaj. Będzie dobrze.
 Podszedłem bliżej mojej ukochanej. Niespodziewanie do  pokoju weszli jej rodzice.
-Yyy. O co tutaj chodzi?
-Bo to jest Wojtek. Mój kolega.
-Miło mi panstwa poznać.
-Nam ciebie również. My nie będziemy przeszkadzać.
Wyszli z pokoju. Obróciłem ją w swoją stronę.
-Pamiętasz Hastings.
-Yhm. Tego pijanego faceta też był niczego sobie.
-Pamiętasz co nam przerwał?
-Yhm.
-Dokonczymy to tu i teraz.
Wpiłem się w jej wargi. Może trochę brutalnie rozchyliłem jej usta i pieściłem podniebienie. Obydwoje się zaangażowaliśmy w ten pocałunek. Pociągnąłem ją w stronę łóżka.
-Wojtek w domu są moi rodzice. Nie możemy.
-Szkoda. Ale całować się to ci wolno, nie?
-Tak.
Znów się całowaliśmy. Brakowało mi tego. Położyłem się, a ona na mnie.
-Wrócisz do Londynu?
-Tak.
-Kami nawet nie wiesz jak się cieszę.
-Ja też.
Zadzwonił jej telefon.
-Tak.
-Jakto? Co się stało?
-Aaa. No nie fajnie.
-No mam. Na pewno. Pa.
-Wojtuś co robisz za 3 tygodnie?
- Mam urlop.
-Świetnie. Lecisz ze mną na ślub do Dortmundu.
-Kto się żeni?
-Natalia i Mario Goetze.
-Ta Natalia?
-Tak.
-No ok, ale jako kto mam tam być?
-Jako świadek.
-Że co?
-Ja jestem druhną, a ty świadkiem.
-Ale ja go nie znam.
-Ale jesteśmy jako 1z 3 par. Nie wymiękkaj.
-Zrobię to dla ciebie.
-Dziękuję. Jesteś kochany.
-Chyba coś mi się za to należy.
-A co na przyklad?
-Zapraszam na spacer po parku.
-No dobrze.
-Świetnie. Pakuj się.
-Co?
-Spacer po parku w Warszawie.
-No weź. Nie.
-No to tu najpierw, a później w stolicy.
-Spoko. Dziś zostaniesz u mnie spać, a jutro pojedziemy do ciebie.
-Mogę spać z tobą?
-Jak ładnie poprosisz.
-Proszę, proszę,proszę.
-Hym. No nie wiem. Postaraj się bardziej.
-Osz ty. Chodź tu. Nie, ja do ciebie pójdę.
Przyciągnąłem ją do siebie. Zarzuciła mi ręce na szuję. Staliśmy w objęciach.
-No zgoda. Śpisz umnie.
-Z tobą kochanie.
-Ze mną kochanie.
Zeszliśmy na dół. Wyszliśmy z domu. Kierowaliśmy się w stronę parku. Chwyciłem ją za rękę.
-Boisz się, ze się zgubisz?
-Nie. Boję się, że ty sie zgubisz.
-Tak. Mamy kilka pokoi gościnnych.
-Ej nie ma tak.
-Doprawdy?
-Tak.
Spacerowaliśmy uliczkami. Około północy wróciliśmy do domu. Wszyscy już spali. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju.
-Wojtek co ty wyprawiasz?
-Twoi rodzice śpią, więc nic się nie stanie.
-Wojtek.
-Proszę.
-Ja idę się wykąpać. Za 20 minut wrócę.
-Mogę iść z tobą?
-Nie misiek.
-Smuteczek.
-Yhm.
Tak jak powiedziała tak było. Potem ja poszedłem się wykąpać. Kiedy otwarłem drzwi od jej pokoju czekała na mnie miła niespodzianka.
-Dałaś się przekonac?
-Może.
-Ładna piżamka.
-Wiem. Chodź.
Noc należała do bardzo upojnych. A nutka adrenaliny dodawała pikanterii. Wykończeni zasnęliśmy w swoich objęciach. Rano obudziły nas promienie słoneczne. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół. Na stole widniała karteczka. "Wrócimy o 15.00". Zjedliśmy śniadanie i postanowiliśmy obejrzeć fajny film. Kami wybrała "Wywiad z wampirem". Był trochę straszny, ale po niej tego nie było widać.
-Nie boisz się?
-Lubię wampiry.
Przechyliłem jej szyję i delikatnie pocałowałem. A następnie ''ugryzłem''.
-Ej.
-Sama mówiłaś, że lubisz wampiry.
-Jesteś nienormalny.
-Ja?
-No a co. Ja? To nie ja gryzę ludzi.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Powtórka z rozrywki?
-Yhm.
Do godziny 15 dzień spędziliśmy w łóżku, a potem pojechaliśmy do Warszawy.







piątek, 2 sierpnia 2013

Przepraszam

 Kiedy się od siebie oderwaliśmy minęło kilka minut. W świetnych humorach poszliśmy do grupy. Chwilę później odjechaliśmy. Ja wysiadłam przed hotelem, a chłopaki pojechali pod swoje domy. Gdy weszłam do pokoju Stefano spał. Wtedy uświadomiłam sobie co zrobiłam. Kiedy byłam z Wojtkiem nic się nie liczyło. Wzięłam relaksującą kąpiel chociaż była 02:00. Przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Obudziłam się o 09:00. Stefano już nie było. Wzięłam telefon i napisałam do Wojtka.
-Przepraszam to nie powinno się stać. Najlepiej będzie jak zapomnisz.-
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
-Nigdy tego nie zapomnę. Nie przepraszaj to musiało się stać jak nie wczoraj albo dziś albo za rok.-
-Zapomnij. Proszę-
-A ty potrafisz zapomnieć?-
-Nie. -
-No właśnie ja też nie. Będę na ciebie czekać nawet do końca świata.-
-Nie rób mi tego.-
-Miłość nie umiera.-
-Wiem. Przepraszam.-
-Nie przepraszaj.-
Już nie odpisałam. Postanowiłam wyjechać, ale sama. Wzięłam poranną kąpiel, ubrałam się i uczesałam. Następnie się spakowałam. Zarezerwowałam lot na dziś. Miałam jeszcze godzinę. Chwilę później przyszedł Stefano.
-Stefano musimy porozmawiać.
-Słucham.
-Między nami koniec.
-Przyjaciele?
-Tak. Wyjeżdżam jeszcze dziś.
-Rozumiem. Ja jeszcze pojadę do Włoch.
-Jasne. Pa.
-Pa.
Wyszłam z hotelu. Przed nim stała już taksówka. Włożyłam walizkę do bagażnika i wsiadłam. 20 minut później stałam już przed lotniskiem. Odprawa przeszła w miarę szybko. Po 10 min byłam na pokładzie  samolotu do Polski. Postanowiłam wyjechać do ojczyzny gdyż mam tam rodzinę i przyjaciół. Obok mnie usiadł jakiś chłopak. Chciał zagadać.
-Czy to pani jest byłą Wojciecha Szczęsnego?
-Tak a o co chodzi?
-Jestem jego kolegą. Co pani tu robi?
-Nie pani tylko Kamila. Lecę odwiedzić rodzinę.
-Aha. Ja jestem Tomek.
-Miło mi.
 Żem trafiła. No po prostu lepiej nie można. Lot trwał 2 godziny. Wylądowaliśmy w Krakowie. Godzinę później zobaczyłam rodziców. Mama zaczęła mnie ściskać, zresztą tata też. Pojechaliśmy do domu. Byłam zmęczona. Nie podróżą, ale ostatnimi przeżyciami. Marzyłam o kąpieli i o moim wygodnym łóżku. Marzenia spełniłam. Obudziłam się wieczorem. Postanowiłam zadzwonić do Natalii.
-Nati?
-Tak. Kamila coś się stało, że jesteś taka poważna?
-Tak rozstałam się ze Stefano.
-Przykro mi. Czyli na świadka weźmie się Matsa.
-Aha. To ja ci tyle chciałam powiedzieć. Co tam u ciebie?
-Nic nowego. Stres przed ślubem i takie różne.
-Będzie wszystko dobrze.
-Oby.
Pogadałyśmy chwilę i się rozłączyłam. Na wyświetlaczu było 17 nieodebranych połączeń od Wojtka. Wyłączyłam telefon. Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Zeszłam na dół. Zrobiłam sobie kolację i poszłam na górę. Włączyłam telewizor. Był wywiad z graczami Arsenalu Londyn. Akurat odpowiadał na pytania Wojtek. Te pytania mnie rozbrajały.
-Dlaczego państwo się rozstaliście?
-To nasza prywatna sprawa.
-Wiemy, że pańska była partnerka była ostatnio w Londynie. Czy państwo się spotkaliście?
-Tak.
-O czym państwo rozmawiali?
-O życiu.
-Czy są szanse, że do siebie wrócicie?
-Szanse zawsze są.
-Niedługo ma pan przerwę wakacyjną gdzie pan zamierza się wybrać?
-Jeszcze nie wiem. Prawdopodobnie do rodziny.
-Jak pan myśli czy spotka pan na wakacjach swoją byłą dziewczynę.
-Nie wiem.
Nie chciałam już tego słuchać. Wyłączyłam telewizor. Zaczęłam czytać książkę. Po kilku godzinach oderwałam się od lektury i poszłam spać. Śnił mi się Wojtek. Ja go kocham. Ale nie potrafię zapomnieć.

Tak wyglądała główna bohaterka.















czwartek, 1 sierpnia 2013

Hastings

   Obudziłam się o 08:00. Przed stadionem mięliśmy się spotkać o 10:00. Ubrałam się i odświeżyłam. Stefano jeszcze spał. Postanowiłam go nie budzić. Poszłam się przejść. Spacerując uliczkami zadzwonił mi telefon. Myślałam, że to Stefano i nie spojrzałam na wyświetlacz.
-Cześć kochanie.
-No hej kochanie.
-A to ty sorki.
-Ty mnie nie przepraszaj za takie miłe słowa.
-Dlaczego tak wcześnie dzwonisz?
-Czy trener wie, że nas nie będzie?
-Tak wszystko jest załatwione. Coś jeszcze?
-Nie. Do zobaczenia kochanie.
-Hej.
Oczami Wojtka
     Postanowiłem zadzwonić do Kamili. Na przywitanie takie słowa to skarb jak dla mnie od niej. Tak długo na nie czekałem. To co mówiłem to był tylko pretekst, żeby usłyszeć jej głos.O 10:00 byliśmy już  pod stadionem. Zamówiliśmy taksówki. Spostrzegłem, że nie ma Stefano. Nie ukrywam, że mnie to ucieszyło. Podszedłem się przywitać z Kamilą.
-Hej.
-Hej.
-Dlaczego nie ma Stefano?
-Źle się czuł i nie mógł nigdzie iść.
-Aha.
-Taksówki już są. To co jedziemy?
-Tak.
Ja miałem taksówkę z Kamilą i Theo. Lukas miał z Damonem i Katariną. Łukasz z Carlem. Kiedy byliśmy już na miejscu zauważyłem jak moja była się uśmiecha. Najwidoczniej lubi to miejsce.
-Byłaś tu kiedyś?
-Tak. Nawet przez jakiś czas mieszkałam.
-Na prawdę?
-No tak. W tym domu z białymi drzwiani.
-Blisko morza.
-No, a tutaj kiedyś stał Pier, ale spłonął.
-Skąd to wiesz?
-Moja rodzina niedaleko mieszka.
-Aha to wszystko wyjaśnia.
-Co będziemy zwiedzać?
-No właśnie. Chodźmy do reszty.
-Ok.
Niechętnie się zgodziłem. Okazało się, że najpierw idziemy pozwiedzać ruiny. Następnie zjedliśmy obiad w Fish and Chips. Pod koniec poszliśmy do kasyna.
Było naprawdę śmiesznie. Dziwiło mnie to, że Kamila znała większość personelu. Kiedy graliśmy na maszynach jakaś dziewczyna podeszła do niej i zakryła jej oczy.
-Ania?
-Tak.
-Jezu ale my się długo nie widziałyśmy.
-No tak miej więcej to ile?
-6 lat będzie.
-No masakra.
-To jest Wojtek.
-Hej-powiedziałem
-Cześć.
-No i Theo, Lukas, Łukasz, Carl, Damon i Katarina.
Chwilę później podszedł jakiś facet.
-O Kamila ty tutaj?
-Tak jak widać.-powiedziała niechętnie.
-Od kiedy?
-Od dzisiaj.
-Na długo zostajesz?
-Nie dzisiaj wyjeżdżamy.
-My???
-No tak. Ja i moi przyjaciele.
-Aha. Dobra ja lecę. Pa
-Hej.
Chwilę jeszcze pogadały i Kamila wróciła do gry.
-Kto to był?
-Kuzynka i jej partner.
-Aha fajnie.
-No nie wiem.
-Nie przepadasz za nim.
-Oj nawet nie wiesz jak nie.
Zacząłem się śmiać. Ona też. Ja i Kamila poszliśmy się przejść. Reszta postanowiła odwiedzić bar. Chodząc po kamienistej plaży rozmawialiśmy na różne tematy. Głównie to o piłce. Podeszła do nas dziewczynka. Myślałem, że chce autograf. Żem się pomylił.
-Kamila?
-Alusia co ty tu robisz?
-Jestem z mamą, tatą i babcią no i Olą.
-Którą babcią?
-Naszą. Chodź to ci pokaże gdzie są.
-Już Wojtek chodź. Nie miałeś okazji poznać mojej rodziny.
-Już idę.
Kamila jak zobaczyła swoich krewnych od razu do nich pobiegła. Dogoniłem ją.
-Babciu?
-Kamila?
-Tak.
-Boże, ale ty wyrosłaś. Jak ja cię dawno nie widziałam.
-Ja was też. Poznajcie, to Wojciech Szczęsny.
-Dzień dobry. -Przywitałem się.
-Dzień dobry. Jak ostatnio rozmawialiśmy z twoimi rodzicami to byłaś w Kanadzie.
-Nie dawno przyjechałam.
-Zostajesz?
-Nie. Raczej nie,
-A gdzie się zatrzymaliście?
-W północnym Londynie.
-To daleko.
-Nie jest tak źle.
-Jest skromna impreza może byście zostali?
-Wątpię. Przyjechaliśmy jeszcze z kilkomaznajomymi.
-To ich zaproście.
-No to zadzwonię do nich.
Razem z Kamilą zaczęliśmy dzwonić do znajomych. 5 minut później już byli. Przyszło parę osób jeszcze na imprezę. Każdy trochę wypił, ale nie tak żeby nie rozumieć co i jak. Babcia Kamili chwilę po przyjściu naszych znajomych pojechała z dziećmi do domu. Wyciągnąłem Kamilę na spacer. Oddaliliśmy się od pozostałych. Złapałem ją za rękę. Nie sprzeciwiła się. Podeszliśmy pod molo. Oparłem ją o bale i pocałowałem. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie gdyby nie jakiś najebany kolo. Zaczął się wydzierać i biegać po całej plaży. Co dziwne nie dostałem w twarz od Kamili. Chyba jej się podobało. Zaczęliśmy wracać. W połowie drogi obróciłem ją i staliśmy twarzą w twarz. W blasku księżyca wyglądała nieziemsko. Jej oczy świeciły. Wyglądała uroczo. To co zrobiła było dla mnie zaskoczeniem. Pozytywnym zaskoczenie. Wpiła mi się w usta. Nasze skromne, delikatne pocałunki przechodziły w coś namiętnego. Nieziemskiego. Kochałem ją i tylko to się w tamtej chwili liczyło. Ja i ona. Ona i ja.